Błaha z pozoru sprawa podwyżki diet dla sołtysów i pietrowickich radnych wzbudziła na dzisiejszej sesji Rady Gminy sporo emocji i na dodatek pokazała publicznie, kto z kim się tu teraz nie lubi. Oponenci nie szczędzili sobie uszczypliwości.
Sprawa podwyżki diet sołtysów przewija się przez pietrowicki samorząd od bez mała pół roku, ale dopiero na dzisiejszej sesji pod głosowanie poddano wniesiony przez komisję gospodarki, budżetu i promocji projekt uchwały. Na jej mocy każdy z jedenastu sołtysów zamiast 30 zł za udział w posiedzeniu Rady, dostanie teraz 50 zł. Gdyby na obrady chodzili wszyscy uprawnieni, raz na każdy miesiąc, to budżet gminy kosztowałoby to dodatkowe 2640 zł, co i tak jest mocno zawyżone, bo dyskusji rajców przysłuchuje się zwykle raptem kilku sołtysów. Mimo to sprawa diet wywołała dziś sporo emocji.
- Co się stało, że przewodniczący komisji nagle zmienił zdanie - pytał radny Zdzisław Kozub, na co dzień policjant, sołtys Krowiarek, nie szczędzący zwykle głosów krytycznych pod adresem władz gminy. Wywołany Joachim Wieczorek, szef wzmiankowanej komisji i jednocześnie wiceprzewodniczący Rady Gminy, wcześniej przeciwny podwyżce, teraz stwierdził, iż "człowiek do pewnych rzeczy dojrzewa", konkludując, iż "tylko głupcy i umarli nie zmieniają zdania". Kozub nie czekał długo ze swoją puentą, stwierdzając, iż "z prądem płyną tylko zdechłe ryby".
To nie był koniec kontrowersyjnych wypowiedzi. Przewodniczący Henryk Marcinek zastanawiał się głośno, czy było tak, iż "ktoś wypuścił sołtysów z podwyżkami diet, żeby jednocześnie podwyższyć radnym". Na sesji bowiem głosowano również projekt uchwały w sprawie zwiększenia kwot, jakie za swoją pracę w samorządzie dostają tutejsi rajcy. Marcinek apelował "o cywilną odwagę, by coś powiedzieć", ale nie bardzo było wiadomo, o co chodzi. Zebrani mieli dopiero jasność co do jednej z jego intencji, gdy stwierdził, iż są osoby próbujące na dietach sołtysów "zyskać polityczny kapitał". Było to skierowane w stronę radnego powiatowego Leonarda Malcharczyka, który na poprzedniej sesji wystąpił z apelem o zwiększenie sołtysowskich diet. Malcharczyk, co nie jest w gminie tajemnicą, nie darzy ostatnio sympatią przewodniczącego Marcinka, co ten zresztą odwzajemnia.
Mówiono, że zwiększenie diet sołtysów zachęci ich do udziału w sesji, a przez to posłuży do "zwiększenia bazy społecznej samorządu" i przepływu informacji z urzędu do mieszkańców. Odmiennego zdania był przewodniczący Marcinek, przypominając, że kiedyś diet nie było, potem chodziło o zrekompensowanie kosztów dojazdu (dotychczasowe 30 zł, to iloczyn drogi dojazdu z najdalszego sołectwa i stawki za kilometr), a teraz o zachęcenie. - Dieta to główny argument żeby podjechać na sesję - skomentował, dodając, że jest za obniżeniem stawek, ale "każdy ma swoje zdanie".
Ostatecznie większość radnych poparła podwyżkę, tak samo jak zwiększenie swoich diet. Teraz przewodniczący komisji za udział w jej posiedzeniu dostaną nie 130 a 150 zł, jej członkowie nie 110 a 120 zł, a radni za przyjście na sesję również nie 110 a 120 zł. Wiceprzewodniczący Wieczorek stwierdził, jeszcze przed głosowaniem, że po sześciu latach korekta diet w górę powinna być, choć przypomniał, że kiedyś radni szli do wyborów zapowiadając, że najważniejszy jest efekt ich pracy i "widoczne zmiany". Radny Kozub ujął to dosadniej, stwierdzając, że jego ugrupowanie było za obniżeniem diety, co, mimo deklaracji, nigdy nie nastąpiło. Radny Kozub chciał złożyć wniosek, by stawki diet obniżyć, ale radca prawny uznał, że jest to niemożliwe. Nie przeszedł też wniosek, by projekt odsunąć na kolejną sesję. Przyjęto natomiast, że w protokole znajdzie się zapis, kto głosował za, a kto przeciw podwyżce.
Podwyżkę poparli: Joachim Wieczorek, Jan Mikołajczyk, Leon Mludek, Zygfryd Lasak, Józef Malcharczyk, Wojciech Zalewski i Dariusz Herud.
Źródło: NaszRaciborz.pl